Pięćset procent normy!

Troska o jakość powietrza stała się ważkim tematem zarówno w mediach, jak i w prywatnych rozmowach zarówno w dużych miastach, jak i w mniejszych miejscowościach. W ostatnich latach trapiący nas od dawna problem zanieczyszczeń atmosferycznych został mocno nagłośniony, a konieczność dbania o czyste powietrze trafiła w końcu do świadomości znacznej części polskiego społeczeństwa.

Wraz ze wzrostem świadomości negatywnych skutków zdrowotnych przebywania w zanieczyszczonym powietrzu pojawił się popyt na informacje o jakości powierza. W związku z tym temat zaczął również często pojawiać się w mediach. Powstały też liczne strony i aplikacje informujące na bieżąco o jakości powietrza.

Niestety, dane opisujące jakość powietrza są dość złożone, a ich właściwa interpretacja wymaga specjalistycznej wiedzy, przez co często nastręcza dziennikarzom i twórcom takich aplikacji sporo trudności. W efekcie powstaje swoisty miszmasz terminologiczny i informacyjny, dodatkowo nacechowany dramatyzmem.

Mylne interpretacje i złowróżbne nazwy utrudniają odbiorcom skuteczne i pragmatyczne korzystanie z dostępnych danych o jakości powietrza w codziennym życiu, np. do planowania aktywności fizycznej na świeżym powietrzu.

„Stężenie smogu”

W wielu źródłach prasowych i internetowych można spotkać określenia typu „stężenie smogu”, „poziom smogu”, „normy smogu”. Warto wiedzieć, że takie pojęcia są potocznym i jednocześnie błędnym określeniem używanym by uprościć terminologię lub zwiększyć grozę i poprawić „klikalność” artykułu. Prawdziwy smog (pisaliśmy o nim TUTAJ) to specyficzne zjawisko będące mieszaniną szeregu różnych zanieczyszczeń z kropelkami mgły. W naszym regionie występuje bardzo rzadko – i na szczęście, bo jego negatywny wpływ na zdrowie jest wielokrotnie większy niż samych podwyższonych stężeń pyłu zawieszonego – a o nich właśnie najczęściej myślą autorzy piszący o smogu. Nie znaczy to jednak, że należy lekceważyć ostrzeżenia o wysokich stężeniach pyłu czy innych zanieczyszczeń w powietrzu! Wręcz przeciwnie, szczególnie w sezonie grzewczym warto sprawdzać jakość powietrza codziennie!

Jak prawidłowo interpretować dane o jakości powietrza i co z nich wynika?

Po pierwsze warto zwrócić uwagę na źródło danych. Sprawdzone informacje o jakości powietrza dostępne są na stronach Państwowego Monitoringu Środowiska oraz instytucji naukowych (np. na stronie naszego Projektu). Wykonują one pomiary metodami referencyjnymi, w dobrze wybranych, reprezentatywnych dla większego obszaru, bądź charakterystycznych miejscach.

Z większą rezerwą należy podchodzić do danych z (gęstych skądinąd) sieci niskokosztowych czujników udostępnianych przez internetowe społeczności. Takie dane dają pewien obraz sytuacji, mogą być jednak silnie obarczone wpływem lokalnym.

Kolejnym bardzo ważnym elementem jest rodzaj danych, tzn. czy są to dane pomiarowe, czy też prognoza. Dane pomiarowe pokazują bieżący (bądź uśredniony w określonej skali czasowej) stan jakości powietrza w konkretnym miejscu (punkcie pomiarowym) lub (po interpolacji) na wybranym obszarze. Z kolei prognoza wykonywana jest dla pewnego obszaru tak zwanego „oczka” siatki obliczeniowej – zgodnie z rozdzielczością stosowanego modelu. W obecnie stosowanych modelach (GIOŚ, NaszePowietrze) wielkośc oczka ma kilka km2 i dla takiego obszaru uśredniane są wyniki modelowania.

Kolejną, bodaj najważniejszą w kontekście interpretacji danych właściwością jest ich skala czasowa. Większość automatycznych systemów pomiarowych rejestruje dane z dużą częstotliwością np. co sekundę lub minutę. Jednak dla ułatwienia interpretacji zwykło się pewne parametry poddawać analizie statystycznej i uśredniać do różnych okresów, najczęściej godziny, doby a nawet roku.

Określone przepisami prawa krajowego i unijnego normy jakości powietrza zostały opracowane w odniesieniu do długotrwałego (a więc mającego największe negatywne skutki zdrowotne) narażenia. Wyróżnia się tzw. poziomy dopuszczalne oraz docelowe stężeń poszczególnych substancji, odnoszące się do średnich rocznych lub dobowych wartości stężeń.

Z kolei do interpretacji bieżącej jakości powietrza opracowano tzw. indeksy jakości powietrza (z ang. Air Quality Index – AQI). W Polsce powszechnie stosuje się Polski Indeks Jakości Powietrza – opracowany przez GIOŚ z uwzględnieniem naszych warunków lokalnych. Polski Indeks Jakości Powietrza bierze pod uwagę kilka najważniejszych substancji zanieczyszczających i ich stężenia średniogodzinne.

A wszystkiemu winna statystyka…

Najczęstszym błędem przy interpretacji danych o jakości powietrza jest odnoszenie chwilowych bądź średnich godzinowych wartości stężeń zanieczyszczeń do norm określonych dla długich przedziałów czasowych, jak choćby rok, czy nawet doba. Przykładowo dla stężenia PM2,5 (można je szacunkowo zmierzyć nawet samodzielnie – z wykorzystaniem popularnego niskokosztowego czujnika) normatywne poziomy dopuszczalne i docelowe określone są tylko dla rocznego okresu uśredniania. Wynoszą one odpowiednio 25 µg/m3 i 20 µg/m3 – ale średniorocznie! Tymczasem chwilowe stężenia sięgające 50 czy nawet 100 µg/m3 nie muszą jeszcze oznaczać że w danym dniu mamy rzeczywiście złą jakość powietrza. Zgodnie z Polskim Indeksem Jakości Powietrza jakość powietrza klasyfikujemy jako złą ze względu na podwyższone stężenie średniogodzinne PM2,5 przekraczające 75 µg/m3. Tym samym wartość stężenia np. 60 µg/m3 to jakość powietrza dostateczna, ale gdy błędnie odniesiemy ją do normy rocznej (poziom docelowy) otrzymamy słynne „300% normy smogu”, które będzie jednak informacją równie trafną, jak stwierdzenie, że pies i jego pan mają średnio po trzy nogi…